czwartek, 16 czerwca 2016

| 040 | LIRA x BIDOH ( ELYSION ) - Biała skarpetka inna niż wszystkie ( mini-shot )

UWAGA! OPOWIADANIE JEST BEZNADZIEJNE, A IMIONA BOHATERÓW - W ZUPEŁNOŚCI PRZYPADKOWE.
~~~
DLA TSUDZUKU
~~~
LIRA => Atsuki






















BIDOH => Hiro








































~~~
- Dosyć tego! Ja się tak nie bawię! - wrzeszczy Hiro.
  Wzdycham ciężko. Jego krzyki mogłyby obudzić nawet trupa. Niechętnie podnoszę się z kanapy i idę do łazienki, szurając przy tym kapciami o drewnianą podłogę. Moim oczom ukazuje się obraz nędzy i rozpaczy. Skarpetki. Wszędzie skarpetki. Wokół Hiro, pod Hiro, na Hiro - skarpetki.
- Matko kochana! Co tu się stało?!
  Ponownie omiatam wzrokiem pomieszczenie. Napotykam mordercze spojrzenie siedzącego na kafelkach blondyna.
- Nie. Umiesz. Robić. Prania.
  Wywracam oczami, krzyżując ramiona na piersi, a on kontynuuje.
- Wyprałeś moje białe skarpetki ze swoimi czarnymi. I teraz są szare. SZA-RE! - mówiąc, zawzięcie wymachuje trzymanymi w dłoniach dwiema parami skarpetek - czarnymi i szarymi. - Co to ma znaczyć?! Czy Ty się nigdy nie nauczysz?! Czy Ty?!..
  Odpływam myślami gdzieś daleko. Nie wiem już, jaka jest dalsza część wywodu o skarpetach; jeśli mam być szczery, niezbyt mnie to interesuje. Z szeroko otwartymi oczami i rozchylonymi wargami wpatruję się w fugę między położonymi na ścianach płytkami. Skądś dochodzi do moich uszu dźwięk kropli wody, rozbijających się o porcelanową umywalkę.
  Zaczynam dochodzić do wniosku, że mój związek z Hiro jest jak ta biała skarpetka - włókna są ze sobą perfekcyjnie splecione, materiał idealnie przylega do stopy, ale wszystko do czasu. Im dłużej nosisz skarpetkę, tym bardziej przeciera się w pewnych miejscach. Któregoś razu popełniasz błąd i źle ją pierzesz, przez co zabarwia się jakimś syfem. Ale mimo wszystko nadal ją nosisz chociaż jest niewygodnie i nieestetycznie. Po pewnym czasie niektóre miejsca całkiem się przecierają i powstają dziury z postrzępionymi i brudnymi brzegami. Czy rok to za długo na jedną skarpetkę?
- Czy Ty mnie w ogóle słuchasz?! - jego głośne pytanie wyrywa mnie z zamyślenia.
- Uhm... - z zakłopotania nie wiem, co powiedzieć. - Przepraszam...
- No ja myślę, że przepraszasz!
  Z moich ust wyrywa się ciężkie, pełne udręki westchnienie.
- Mogę Cię o coś spytać?..
  W odpowiedzi kiwa głową.
- Kochasz mnie jeszcze?..
  Patrzę na niego smutno. Nawet nie wiem, kiedy łzy naszły mi do oczu. Patrząc się na mnie, podnosi się z podłogi. Robi kilka niepewnych kroków w moją stronę i przytula mnie nieśmiało.
- Atsuki-chan...
  Moje imię wypowiedziane z jego ust - to w zupełności mi wystarcza. Obejmuję go mocno; wbrew pozorom mam silne ręce, Trzymam chłopaka w swoich ramionach. Trzymam go i nie chcę puścić. Hiro, mój kochany. Może nasz związek nie jest jak inne związki? Może z naszą białą skarpetkę jest inaczej niż z pozostałymi białymi skarpetkami?..

poniedziałek, 13 czerwca 2016

| 039 | Cholerna miłość cz. 2 [ 39 x Rushi ( KILLANETH ) ]

  Unikam jego towarzystwa, jego spojrzenia. A przy każdej możliwej okazji pokazuję mu, jak bardzo podoba mi się Rushi; dotykam jego ramienia, przytulam, szepczę komplementy. Z dnia na dzień coraz lepiej go uwodzę, coraz bardziej zdobywam. Chociaż "raz" w życiu przydaje mi się na coś moja dusza romantyka. Wiem, że nie powinienem wykorzystywać biednego, niczego nie świadomego basisty do swojego podłego celu, ale pragnienie zemsty jest silniejsze od mojej zwyczajowej uczciwości i moralności. Może przy okazji zakocham się w kimś lepszym niż Nihit? Mam taką nadzieję.
~~~
  Obejmuję różowowłosego ramieniem, siedząc na kanapie w salonie Kaia. W drugiej ręce trzymam dużą lampkę i powoli sączę wytrawne wino; nie mam pojęcia, ile już wypiłem, ale przyjemnie wiruje mi w głowie.
  Słyszę dźwięk otwieranych, a następnie zamykanych drzwi; dopiero przyszedł gitarzysta. Zerkam na Rushiego.
- Chodź na kolana - bełkoczę cicho, a on robi to bez słowa.
  Odkładam wino na stolik, po czym przytulam chłopaka. Wtulam twarz w jego włosy; są przyjemne w dotyku, miękkie. Do pokoju wchodzi blondyn. Patrzy po nas beznamiętnym wzrokiem. Niedobrze mi się robi, kiedy na niego patrzę. A może to nie dlatego? W myślach wzruszam ramionami.
~~~
  Jest 01:20. Nadal pijemy. Z każdym łykiem coraz mniej żałuję swoich decyzji, są mi coraz bardziej obojętne.
~~~
  Ja. Rushi. Ja. Rushi. My razem. Plątanina kończyn. Moje dłonie wędrujące po jego wątłym, lecz zgrabnym ciele. Jego paznokcie wbijające się w moje plecy. Przyjemna dla oczu mimika jego twarzy, krzywiącej się przy akompaniamencie melodycznego dysonansu naszych westchnień i jęków. Niewiele pamiętaj z nocy ze wczoraj na dziś, ale to zapadło mi w pamięć.
  Jak mogłem go tak potraktować?! W uszach nadal brzęczy mi jego ciche, wypowiedziane zmęczonym głosem "Kocham Cię, Saku". Jakaś część mnie bardzo się cieszy, że udało mi się podbić jego serce, ale inna część... Ta inna część jest wściekła na pierwszą. Zachowałem się jak dupek. Powinienem powiedzieć Rushiemu o wszystkim, nie owijając w bawełnę. Powinienem być wobec niego szczery, mimo że prawda z pewnocścią by go zabolała.
~~~
- Naprawdę przepraszam... - szepczę kolejne słowa przeprosin.
  Siedząc na brzegu jego łóżka, opieram się twarzą o dłonie. Zdecydowałem się przyznać, świadom tego, że prędzej czy później i tak wyszłoby to na jaw. Spoglądam na chłopaka kątem oka. Nerwowo odgarnia grzywkę, opadającą na jego załzawione oko, ale już po chwili ponownie zwiesza głowę. I powtarza się sytuacja sprzed chwili. I tak kilka razy. Mija sporo czasu, zanim w końcu przemawia.
- Saku... Ja rozumiem...
  Zdziwiony prostuję się i patrzę na niego, mrugając szybko. Może ma gorączkę?.. Albo ktoś zrobił mu pranie mózgu, kiedy nie patrzałem?.. Jego słowa są zbyt nieprawdopodobne... Z powrotem spuszczam głowę. Nie potrafię w nie uwierzyć...
  Chłopak podchodzi do mnie powoli. Trzymając moje ręce za nadgarstki, przyciska je do materaca po obu stronach mojego ciała. Patrzy się na mnie przenikliwym spojrzeniem swoich bystrych oczu i siada okrakiem na moich chudych udach, kołysząc przy tym wątłymi biodrami. Obejmuję go w pasie, a on zarzuca mi ręce na szyję.
- Jeśli chcesz jedynie uprawiać seks i nic więcej - w porządku, będziemy tylko uprawiać seks. Jeśli chcesz mnie wykorzystywać - też w porządku, możesz mnie wykorzystywać. Wszystko jest w porządku dopóki pozwalasz mi być przy sobie.
  Mam wrażenie, że czegoś jest w moim sercu za dużo. Jakieś tajemnicze ciepło rozlewa się po całym moim ciele. Czy to pod wpływem słów Rushiego?
- Ja... Ja chyba zmieniłem zdanie - mówiąc to, patrzę mu się prosto w oczy.
  Nie rozumie. Widzę, że nie rozumie. Nie wiem, jak mu to wytłumaczyć, więc ograniczam się do złożenia na jego wargach motylego pocałunku.
~~~
Wybaczcie brak zapowiedzi do tej części, ale wcześniej zapomniałam, za to później korzystałam głównie z telefonu, a zdjęcia mam na laptopie. ;;