niedziela, 27 września 2015

| 015 | yo-ka x Shoya, Tatsuya x Kei, Hizumi x Zero - Moratorium

Bardzo chciałabym podziękować Tsudzuku, bez której prawdopodobnie to opowiadanie stanęłoby w miejscu i nie zostało przez was przeczytane. <3
~~~
Gatunek: yaoi, angst, thriller kryminalno-psychologiczno-erotyczny
~~~
DLA KITY-PON
~~~
  Ciemność rozświetlały gdzie-nie-gdzie słabe latarnie. Szła do domu na skróty, wracając od koleżanki. Już od dłuższej chwili słyszała za sobą ciężkie kroki. Ktoś za nią szedł. Bała się, ale wolała nie odwracać.
  Niespodziewanie jakaś ręka zatkała jej usta, a druga objęła w pasie i wciągnęła do ciemnego zaułka. Szarpała się, lecz napastnik był zbyt silny.

KILKA LAT PÓŹNIEJ

  Siedzieli na podniszczonej kanapie w zatęchłym pomieszczeniu i, paląc papierosy, rozmawiali. yo-ka zażartował, a Kei i Tatsuya zaśmiali się. Shoya smutno wpatrywał się w swoje nogi; wypuścił obłoczek dymu i zaciągnął się po raz kolejny.
- Ej, młody - zawołał do niego przywódca grupy. - Co Ty taki ponury? Koty Ci pozabijali? - uśmieszek nawet na moment nie zszedł z jego twarzy.
- Dzisiaj rocznica śmierci mojej siostry - odpowiedział, nadal trzymając papierosa w ustach.
- Ach... No tak... - nagle stał się przygnębiony i spuścił głowę. - Przepraszam.
  Czarnowłosy wyciągnął szluga z ust i zgasił go o oparcie.
- Tęsknię za nią...
  Blondyn objął go.
- To zrozumiałe... - mówiąc to, potarł jego ramię. Smutnymi oczyma lustrował śliczną twarz młodszego; przekrwione, szkliste oczy wpatrujące się gdzieś w dal; lekko rozchylone blade wargi; sińce pod powiekami; delikatne zmarszczki ciągnące się od nosa do kącików ust; niemal biała skóra. Tak, był piękny mimo niedoskonałości.
- Chcę się dowiedzieć, kto jej to zrobił - mówił przez łzy, zaciskając pięści. - Chcę w końcu pomścić moją siostrę.
- Pomogę Ci - to mówiąc, yo-ka przysunął się do Shoya jeszcze bardziej i pozwolił by tamten przylgnął do jego ciała. - Wszyscy pomożemy.

  Mokre pasma brązowych włosów lepiły się do jego czoła, kiedy szedł do mieszkania swojej miłości. Deszcz spływał po jego skórzanej kurtce, a nasiąknięte wodą spodnie kleiły się do nóg, wywołując lekki dyskomfort.
  Wszedł na klatkę schodową. Pokręcił głową, aby strzepać zbłąkane krople i zatupał kilkakrotnie chcąc pozbyć się niechcianego błota ze sportowych butów. Wbiegł po schodach na pierwsze piętro i zapukał do drzwi z numerem 16. Otworzył mu czarnowłosy mężczyzna w samych bokserkach, a on zrobił krok do mieszkania, zarzucił mu ręce na szyję i wyszeptał prosto w usta:
- Zróbmy to, Hizumi.
  Nie odpowiedział nic - zamiast tego po prostu pocałował Zero, wziął go na ręce i zaniósł na sypialniane łóżko. Siadł na nim okrakiem i ściągnął górę garderoby. Pochylił się nad nim i musnął jego usta swoimi.
- Kocham Cię, Zero.
- Ja Ciebie też, Hizumi.
  Czarnowłosy uśmiechnął się delikatnie, lecz czule. Kochał go. Świadomość tego wywołała w jego sercu poczucie spełnienia, spowodowała gorąco w brzuchu. Tak bardzo chciał to usłyszeć i w końcu to się stało.
  Odsunął się w tył i obsypał tors szatyna pocałunkami, polizał jego sutki, drażnił je palcami, a tamten jęczał cicho. Schodził z pieszczotami coraz niżej. Robił malinki na lekko umięśnionym brzuchu, uciskał podbrzusze, aż wreszcie zrzucił z niego buty, spodnie i bieliznę. Wszedł pomiędzy nogi Zero, złapał jego penisa w prawą dłoń, lewą położył mu na udzie i wziął go do buzi. Sssał z pasją, z jaką nigdy wcześniej tego nie robił, gdyż brązowowłosego kochał tak, jak jeszcze nigdy nie kochał.
  Zero doszedł, a Hizumi zawisł nad nim i wszedł bez przygotowania. Pasyw krzyknął z bólu, a po jego policzku poleciała łza. Brunet pocałował go w czoło i dopiero po chwili zaczął się w nim poruszać. Robił do delikatnie, z uczuciem. W końcu uległy zaczął odczuwać przyjemność, wzdychał i jęczał coraz głośniej. Wystarczyło kilka minut aby oboje doszli - najpierw on, a potem Hizu.
  Dominujący położył się i przytulił do siebie kochanka. Zasnęli, jak tylko uspokoili oddechy.

- Powinniśmy im w końcu powiedzieć - mówiąc to, Kei wpatrywał się w rozciągające się za oknem miasto.
  Tatsuya przypadł do niego i jednym zwinnym ruchem powalił na podłogę. Jasnowłosy stęknął z bólu, a tamten obdarł go z ubrań. Usiadł na nim, chwycił obiema rękoma za szyję i zaczął dusić. Dopóki twarz Keia nie przybrała innego koloru nie przestawał, jednakże kiedy to zrobił, uśmiechnął się i namiętnie go pocałował.
- Kocham Cię, wiesz? - zapytał nadal się uśmiechając.
- Gdybyś mnie kochał, nie wstydziłbyś się mnie... - odpowiedział szeptem, nie patrząc na siedzącego na nim chłopaka.
  Czarnowłosy strzelił mu mocno w twarz i krzyknął:
- NIE PIERDOL GŁUPOT, SŁYSZYSZ?!
  Tamten załkał zduszonym głosem. Trząsł się - może ze strachu, a może z bezsilności.
- Kochaj mnie, Tatsuya.
  Nie usłyszał tego. Był zbyt zajęty bezuczuciowym pieprzeniem chłopaka aż do krwi.

  Hizumi obudził się w środku nocy nękany przez koszmary. Wstał z łóżka i nago poszedł do łazienki najciszej jak tylko potrafił. Spojrzał w lustro i spostrzegł, że ma przekrwione oczy. Czyżby płakał przez sen? Przejechał po policzkach opuszkami palców; poczuł pod nimi zaschnięte łzy. Odkręcił kran i opłukał twarz zimną wodą, po czym oparł się o umywalkę i zwiesił głowę.
- Ogarnij się, człowieku - powiedział pod nosem sam do siebie. - To już przeszłość.
  Nagle poczuł wwiercające się w plecy spojrzenie.
- Co jest już tylko przeszłością, Hizu-chan?..

  Następnego dnia w siedzibie panowała tak gęsta atmosfera, że można by ją nożem kroić. Kei siedział w rogu kanapy z nogami przyciągniętymi do tułowia i zlękniony rozglądał się na boki, Tatsuya nerwowo chodził w tę i z powrotem po obskurnym pomieszczeniu, a Shoya niecierpliwie stukał palcami o udo. Czekali na swojego dowódcę, który pół godziny wcześniej napisał do Katsuya, że ma nieprawdopodobną nowinę, ale nie chce wyjawiać jej przez telefon.
  Wpadł tam jak huragan i uradowany poderwał obiekt swoich westchnień w uścisku.
- Co się stało? - usłyszał i wtedy też został postawiony na ziemię.
- Dowiedziałem się, kto skrzywdził Twoją siostrę.

  Późnym wieczorem zaczęli wcielać w życie obmyślony przez dzień plan działania. yo-ka zadzwonił na podany przez kontakt numer telefonu i poprosił o spotkanie. Mężczyzna zgodził się. Przyszedł punktualnie. Dziwił się, że miejsce spotkania to wyglądający na zapomniany przez świat ciemny zaułek. TEN SAM ciemny zaułek. Zobaczył tam czterech ubranych na czarno mężczyzn. W ich oczach widoczna była chęć mordu.
  Dwoje z nich - wysoki, szczupły, o krótkich, czarnych włosach i umięśniony blondyn średniego wzrostu - wyciągnęło zza pasków noże. Dopadli go bez słowa. Cięli i dźgali mocno, gdzie popadło. Po zadaniu mu wielu ran odeszli, a on martwy padł na beton.

KILKA MIESIĘCY PÓŹNIEJ
  Wspomnienia tamtych chwil ciągle siedziały w jego głowie, przeszkadzały w codziennym funkcjonowaniu. Nie potrafił wytrzymać ze świadomością, że zdradził kochanego przez siebie człowieka.
  Postanowił zrobić to szybko. Kupił u yakuzy dobrą broń. Napisał długi list pożegnalny do swoich rodziców, zgiął go na czworo i włożył do kieszeni spodni. Usiadł po turecku na łóżku, w którym pół roku temu przespał się z Hizumim. Przyłożył pistolet do skroni. I strzelił.
~~~
To pierwsze takie opowiadanie, jakie wyszło spod moich rąk. Jak się wam podobało? A w szczególności Tobie, Kito? Mam nadzieję, że nie było najgorsze. W pewnym momencie pisania, wysłała je koledze, a jego z początku konstruktywna krytyka ostatecznie zakończyła się słowami "To, co piszesz nazywasz sztuką?" To także dodało mi trochę mocy do skończenia tego. I tak oto macie przed sobą coś napisane w głównej mierze w jeden dzień.