środa, 30 listopada 2016

| 048 | Karma ( ex-AvelCain ) x Yuuki ( Initial L, ex-Lycaon ) - Głupi chłopiec cz. V

4 marca 2016 roku, piątek

  Zauważyłem ostatnio, że Katsumi wygląda... coraz marniej; schudł, jego skóra jest blada i ma niemal ziemisty odcień, wory pod pięknymi oczami chłopaka pogłębiają się z każdym dniem i nabierają coraz intensywniejszych barw, a same oczy są przekrwione, wzrok jakby nieobecny. Powoli chyba zaczynam się o niego martwić. Czy w jego życiu stało się coś złego?

  Na długo wyczekiwanej dwudziestominutowej przerwie wychodzę na zewnątrz. Od razu kieruję się w stronę pobliskiego parku. Muszę odpocząć od ludzi i pomyśleć, przemyśleć własne życie, zachowanie. Wiem, że wiele rzeczy robię źle, ale nie jestem pewien, jakie to rzeczy. Nie jestem też pewien, co robię dobrze. Odnoszę wrażenie, że jestem beznadziejną nudną szarą masą, bezsensownym stosikiem resztek godności. Czy ja w ogóle mogę nazywać siebie człowiekiem?
  Przemierzając piaszczystą ścieżkę, rozglądam się dookoła, przyglądam się drzewom wiśni przyozdobionym zgrabnymi pączuszkami, które niedługo zaczną rozkwitać. Zawsze zachwycało mnie ich ulotne piękno, ulotne jak nasze szczęścia, życia, pocałunki; są tylko na moment, parę chwil - zupełnie jak ludzie, którzy kiedyś ponoć nas kochali.

  Wychodzę ze szkoły. Muszę trochę odetchnąć świeżym powietrzem; wdycham je głęboko w swoje spragnione płuca, po czym ruszam do parku. Wraz z wejściem do niego momentalnie zaczynam czuć w swoim sercu coś dziwnego, coś w rodzaju pustki, ale jednocześnie jakby było w nim czegoś za dużo. Jednocześnie mam ochotę krzyczeć, śmiać się i płakać. Może to frustracja?
  Nagle do moich uszu docierają jakieś dziwne dźwięki - coś jakby pociąganie nosem i gwałtowne zasysanie powietrza. Ktoś płacze?.. Kierowany intuicją podążam w kierunku źródła owej kakofonii. Zaskakuje mnie to, co dostrzegają moje oczy.
- Yuuki?..

poniedziałek, 28 listopada 2016

| 047 | Karma ( ex-AvelCain ) x Yuuki ( Initial L, ex-Lycaon ) - Głupi chłopiec cz. IV

21 lutego 2016 roku, niedziela

  Rano zostaję podle obudzony przez matkę. Jak zwykle musi sobie ulżyć i zwyzywać mnie od najgorszych, podła świnia. Zawsze robi mi się przez nią tak cholernie przykro... Ta kobieta chyba nie ma uczuć. Mój dobry humor poszedł się przez nią kochać.

  Cały czas chodzę naburmuszony i milczący; nie mam nawet najmniejszej ochoty na jakiekolwiek rozmowy. Tak właściwie to na nic nie mam ochoty. 
  Oprócz Yuuki. Chciałbym się do niej przytulić.

22 lutego 2016 roku, poniedziałek

  Podjęcie decyzji o pójściu do szkoły przyszła mi z trudem. Przekonała mnie jednak możliwość zobaczenia ukochanej.
  Ze zwieszoną głową wchodzę do szkoły. Nie rozglądam się na boki; w zamyśleniu idę do szatni, patrząc się na swoje glany. Na miejscu zrzucam plecak z ramion. Ściągam kurtkę i odwieszam ją na haczyk, a numerek wrzucam do kieszeni spodni. Z powrotem zakładam plecak. Wychodząc, wpadam na jakąś malutką osóbkę. Do moich nozdrzy od razu dociera słodki zapach kwiatowych perfum. Skądś je kojarzę... Unoszę wzrok. Yuuki...
  Uśmiecham się nieśmiało. Już otwieram buzię, żeby do niej zagadać, ale odpycha mnie na bok i wchodzi do pomieszczenia. Przez dłuższą chwilę stoję z wytrzeszczonymi oczami jak kołek. Nic nie rozumiem...

23 lutego 2016 roku, wtorek

  Wczoraj przez cały dzień rozglądałem się za Yuuki. Za każdym razem, kiedy nasze spojrzenia się skrzyżowały, bardzo szybko odwracała wzrok. Jej zachowanie było dla mnie dezorientujące. Wychodząc z szatni i kierując się do odpowiedniej klasy, rozmyślam nad tym, co może być dzisiaj. Trochę się boję. Nie chcę stracić szansy na to, aby być z Nią blisko.

  Pierwsza lekcja. Język japoński. Omawiamy jakieś sprawy organizacyjne. Wrażenia z wycieczki, na której mnie nie było, terminy nadchodzących konkursów i wydarzeń oraz ich tematyki. Same nudy. Chce mi się spać.

  Druga lekcja. Kolejna godzina języka japońskiego. Pani Kyasarin Suzuki postanowiła zrobić nam niewielkie, nieco ubogie wprowadzenie do europejskiej kultury okresu antyku. Zastanawiam się, po cholerę nam to wiedzieć? Przecież mieszkamy w Azji, a nie w Europie... Poza tym, uważam, że Yuuki byłaby lepszą boginią piękności niż ta cała Afrodyta czy jak jej tam. O wiele lepszą.

  Trzecia lekcja. Miała być etyka, ale dyrektor, który uczy tego przedmiotu jak zwykle nie przyszedł. Znudzony czytam jakieś opowiadania na Wattpadzie. 
  Tęsknię za Yuuki.

  Czwarta lekcja. Angielski. Nienawidzę lekcji angielskiego. Moja nauczycielka jest tak przyjebana, że kiedy jej słucham lub na nią patrzę, mam ochotę wyskoczyć przez okno i rzucić się pod pobliskie tory kolejowe. Nie dość, że nie umie mówić to jeszcze wygląda jak Willy Wonka z ekranizacji z 1971 roku. Porażka. Chodząca porażka.

  Piąta lekcja. Znów angielski. Coraz bardziej chcę się zabić. Ta kobieta jest tak przykra...

  Szósta lekcja. Podstawy przedsiębiorczości. Prawie przysypiam, słuchając o tym, jak beznadziejnie wykonałem pracę długoterminową na temat cech osoby przedsiębiorczej. Chcąc jakoś zająć swój czas gram pod ławką w jakąś gierkę na telefonie i skupiam się tylko na tym. Zaczynam słuchać dopiero wtedy, kiedy przychodzą jakieś babki z McDonald z propozycjami pracy dla młodocianych. Hm... W sumie... Dlaczego nie? Po humanie i tak nie mam szerszych perspektyw.

  Siódma lekcja. Cholerna fizyka. Choćbym nie wiadomo jak się starał to i tak nie zrozumiem tych dziwnych wzorów w stylu jakiś tajemniczych hieroglifów. Gdyby tego wszystkiego jeszcze było mało... Pff, na dodatek cały czas nie mogę przestać myśleć o Yuuki.
~~~
Pragnę was wszystkich przeprosić za ten rozdział z całego serca. :/

wtorek, 15 listopada 2016

| 046 | Karma ( ex-AvelCain ) x Yuuki ( Initial L, ex-Lycaon ) - Głupi chłopiec cz. III

20 lutego 2016, sobota



Do: Katsumi Honda
Treść: Hej... Dlaczego nie było Cię w szkole wczoraj i przedwczoraj?..

  Sam nie wierzę, że to robię... Co we mnie wstąpiło?! Chyba jestem idiotą... Nie powinienem do niego pisać. Nie po tym, jak ostatnio go potraktowałem. Pewnie nawet nie odczyta.
  Przewracam się na brzuch i wrzeszczę w poduszkę. Idiota. Idiota. Idiota. Po chwili podnoszę się na łokciach. Spoglądam na telefon. Niewiele myśląc, strącam go na podłogę.
  Ku mojemu zaskoczeniu po kilku minutach przychodzi odpowiedź.


Od: Katsumi Honda
Treść: Kim jesteś?...


  Pisaliśmy ze sobą jeszcze długo. Nadal jestem pod wrażeniem. Myślałem... Cóż... Do tej pory miałem tego chłopaka raczej bardziej za pociesznego głupka niż za kogoś z kim można porozmawiać na różne tematy. Nie powinienem tak pochopnie go oceniać. Okazał się na prawdę sympatyczną, pełną ciepła i wrażliwą osobą. Chyba żałuję, że go odrzuciłem. Tak, raczej żałuję... Myślę, że niestety już za późno, aby cokolwiek zmienić.

  A więc ma na imię Yuuki... Pasuje do niej. Jest tak samo blada jak śnieg.
  Poruszyło mnie to, że się o mnie martwi. Nie chcę, żeby się o mnie martwiła, żeby było jej przeze mnie smutno. Chciałbym zawsze móc podziwiać uśmiech na tej anielskiej twarzy. Chciałbym, żeby była szczęśliwa, również dzięki mnie.
  Kim ja w ogóle jestem, aby chcieć takich rzeczy? Przecież prawie jej nie znam...

noc z 20 na 21 lutego 2016, sobota/niedziela

  Nie mogę spać. Znowu. Już od kilku godzin przewracam się z boku na bok, co chwila zmieniam pozycję oraz obiekt mojego zainteresowania; popatruję to na którąś ścianę, to na sufit, to na podłogę. Wszystko bardzo szybko mi się nudzi.
  Czuję się źle. Lustro stoi tak blisko mojego łóżka... Po chwili namysłu odrzucam kołdrę na bok i wstaję. Podchodzę do przeklętego przedmiotu odbijającego moją sylwetkę, po czym przesuwam go po podłodze i stawiam we wnęce, tuż koło toaletki. No, teraz mogę męczyć się spokojnie.
  Ruszam w kierunku łóżka, ale w połowie drogi zmieniam zdanie. Skręcam do garderoby. Szybko przebieram się w luźniejsze jeansy i jakąś rozciągniętą bluzę, wsuwam stopy w czarne trampki. Muszę się przewietrzyć; może to pozwoli mi trzeźwo o wszystkim pomyśleć.
  Wychodzę z garderoby. Po drodze do wyjścia z pokoju zgarniam klucze z biurka. Prędko zbiegam po schodach, przechodzę przez obszerny salon i dopadam do drzwi, które szybko otwieram. Na dworze pada deszcz.

  Balet od zawsze mnie relaksował. Pamiętam, jak po raz pierwszy stanąłem na sali treningowej w tym śmiesznym stroju. Babcia mnie tam zaprowadziła.
  Moja ukochana babcia Atsuko. Jestem jej wdzięczny za wszystko, co dla mnie zrobiła. Nigdy nie zapomnę momentu, w którym mocno przytuliła zasmarkanego pięcioletniego mnie i powiedziała, że już nigdy więcej nie zapłaczę przez rodziców, bo mnie im nie odda. Dotrzymała słowa. Tak jakby. Oddała mnie dopiero po śmierci. Odeszła już prawie rok temu. Tęsknię za nią. Staram się robić wszystko tak, żeby móc myśleć, że byłaby ze mnie dumna.

  Miałem rację. Taniec bardzo mi pomógł. Czuję się już odrobinkę lepiej.

czwartek, 3 listopada 2016

| 045 | Chiaki ( DEZERT ) - Kot

UWAGA!
To coś jest całkowicie inne niż publikowane dotychczas opowiadania. Nie traktuje o gejach, ale o... zoofili.
~~~

~~~

  Chiaki w każde lato wylegiwał się nago na kanapie; tak było mu wygodniej, chłodniej. Pracował w domu, więc nie widział przeszkód, aby się tak zachowywać.
  Zamknął oczy i bardziej wsłuchał się w dobiegającą z głośników kina domowego spokojną muzykę klasyczną; wychował się na takiej i na takiej zamierzał wychować swoje jeszcze wtedy nieistniejące dzieci. Uwielbiał Beethovena, Bacha, Mozarta... Nawet Vivaldiego!
  W wolnych chwilach grał na organach. Nie na pianinie czy tam fortepianie, ale właśnie na organach. Podobał mu się klimat, jaki stwarzały, specyficzna romantyczność ich dźwięku. Kiedy grał, nie myślał o niczym więcej poza boską melodią wypływającą spod jego palców. Tylko on i jego organy.
  Z rozmyślań wyrwało go śmiałe miauknięcie biało-rudo-czarnej kotki. Zaskoczony wzdrygnął się, przez co wypuścił z ręki szklankę, którą jeszcze chwilę wcześniej opierał o swój brzuch; mleko wylało się na niego, a naczynie uderzyło o podłogę i pękło na drobne kawałki. Jęknął cierpiętniczo; jego brzuch był cały w lepkiej białej cieczy. Próbował podnieść się do siadu, ale wtedy płyn zaczął spływać na jego penisa, więc zrezygnował. Westchnął ciężko, z powrotem opadając na kanapę. Zamknął oczy.
  To był dosłownie moment. Sam nie wiedział, kiedy szorstki języczek po raz pierwszy zasmakował jego ciała. Sam nie wiedział, kiedy ten sam języczek dotarł do strategicznego miejsca. Sam nie wiedział, kiedy mu się to spodobało.


  Pomieszczenie skąpane było w półmroku. On leżał na kanapie. Kot spacerował po mieszkaniu. Gdzieś w tle grała muzyka Mozarta. "Für Elise". Jego kotka miała na imię Eliza.