UWAGA!
To coś jest całkowicie inne niż publikowane dotychczas opowiadania. Nie traktuje o gejach, ale o... zoofili.
Chiaki w każde lato wylegiwał się nago na kanapie; tak było mu wygodniej, chłodniej. Pracował w domu, więc nie widział przeszkód, aby się tak zachowywać.
Zamknął oczy i bardziej wsłuchał się w dobiegającą z głośników kina domowego spokojną muzykę klasyczną; wychował się na takiej i na takiej zamierzał wychować swoje jeszcze wtedy nieistniejące dzieci. Uwielbiał Beethovena, Bacha, Mozarta... Nawet Vivaldiego!
W wolnych chwilach grał na organach. Nie na pianinie czy tam fortepianie, ale właśnie na organach. Podobał mu się klimat, jaki stwarzały, specyficzna romantyczność ich dźwięku. Kiedy grał, nie myślał o niczym więcej poza boską melodią wypływającą spod jego palców. Tylko on i jego organy.
Z rozmyślań wyrwało go śmiałe miauknięcie biało-rudo-czarnej kotki. Zaskoczony wzdrygnął się, przez co wypuścił z ręki szklankę, którą jeszcze chwilę wcześniej opierał o swój brzuch; mleko wylało się na niego, a naczynie uderzyło o podłogę i pękło na drobne kawałki. Jęknął cierpiętniczo; jego brzuch był cały w lepkiej białej cieczy. Próbował podnieść się do siadu, ale wtedy płyn zaczął spływać na jego penisa, więc zrezygnował. Westchnął ciężko, z powrotem opadając na kanapę. Zamknął oczy.
To był dosłownie moment. Sam nie wiedział, kiedy szorstki języczek po raz pierwszy zasmakował jego ciała. Sam nie wiedział, kiedy ten sam języczek dotarł do strategicznego miejsca. Sam nie wiedział, kiedy mu się to spodobało.
Pomieszczenie skąpane było w półmroku. On leżał na kanapie. Kot spacerował po mieszkaniu. Gdzieś w tle grała muzyka Mozarta. "Für Elise". Jego kotka miała na imię Eliza.
Nie ma chyba przyjemniejszej rzeczy, niż lizanie przez kota. Już zupełnie wspaniałe jest, gdy kot po przymilaniu się i wylizywaniu rączki niespodziewanie wgryza się, jakby miał przed sobą niesamowicie smakowity kawałek szynki. Dlatego tak tylko czekałam na ten moment, aż Chiaki zostanie ugryziony w to strategiczne miejsce.
OdpowiedzUsuńNie mniej jednak, jest to coś nowego. Czytałam w zasadzie tylko jedną rzecz, która traktowałaby o zoofilii i zostałam tym dosłownie obrzydzona. Całe szczęście, że ktoś jednak potrafi ująć taki temat w sposób nietuzinkowy, tak jak ty. Szanuję.
Serdeczne pozdrowienia i życzę weny!
Miło mi się czytało ten komentarz. Dziękuję. ;;
Usuń