wtorek, 15 listopada 2016

| 046 | Karma ( ex-AvelCain ) x Yuuki ( Initial L, ex-Lycaon ) - Głupi chłopiec cz. III

20 lutego 2016, sobota



Do: Katsumi Honda
Treść: Hej... Dlaczego nie było Cię w szkole wczoraj i przedwczoraj?..

  Sam nie wierzę, że to robię... Co we mnie wstąpiło?! Chyba jestem idiotą... Nie powinienem do niego pisać. Nie po tym, jak ostatnio go potraktowałem. Pewnie nawet nie odczyta.
  Przewracam się na brzuch i wrzeszczę w poduszkę. Idiota. Idiota. Idiota. Po chwili podnoszę się na łokciach. Spoglądam na telefon. Niewiele myśląc, strącam go na podłogę.
  Ku mojemu zaskoczeniu po kilku minutach przychodzi odpowiedź.


Od: Katsumi Honda
Treść: Kim jesteś?...


  Pisaliśmy ze sobą jeszcze długo. Nadal jestem pod wrażeniem. Myślałem... Cóż... Do tej pory miałem tego chłopaka raczej bardziej za pociesznego głupka niż za kogoś z kim można porozmawiać na różne tematy. Nie powinienem tak pochopnie go oceniać. Okazał się na prawdę sympatyczną, pełną ciepła i wrażliwą osobą. Chyba żałuję, że go odrzuciłem. Tak, raczej żałuję... Myślę, że niestety już za późno, aby cokolwiek zmienić.

  A więc ma na imię Yuuki... Pasuje do niej. Jest tak samo blada jak śnieg.
  Poruszyło mnie to, że się o mnie martwi. Nie chcę, żeby się o mnie martwiła, żeby było jej przeze mnie smutno. Chciałbym zawsze móc podziwiać uśmiech na tej anielskiej twarzy. Chciałbym, żeby była szczęśliwa, również dzięki mnie.
  Kim ja w ogóle jestem, aby chcieć takich rzeczy? Przecież prawie jej nie znam...

noc z 20 na 21 lutego 2016, sobota/niedziela

  Nie mogę spać. Znowu. Już od kilku godzin przewracam się z boku na bok, co chwila zmieniam pozycję oraz obiekt mojego zainteresowania; popatruję to na którąś ścianę, to na sufit, to na podłogę. Wszystko bardzo szybko mi się nudzi.
  Czuję się źle. Lustro stoi tak blisko mojego łóżka... Po chwili namysłu odrzucam kołdrę na bok i wstaję. Podchodzę do przeklętego przedmiotu odbijającego moją sylwetkę, po czym przesuwam go po podłodze i stawiam we wnęce, tuż koło toaletki. No, teraz mogę męczyć się spokojnie.
  Ruszam w kierunku łóżka, ale w połowie drogi zmieniam zdanie. Skręcam do garderoby. Szybko przebieram się w luźniejsze jeansy i jakąś rozciągniętą bluzę, wsuwam stopy w czarne trampki. Muszę się przewietrzyć; może to pozwoli mi trzeźwo o wszystkim pomyśleć.
  Wychodzę z garderoby. Po drodze do wyjścia z pokoju zgarniam klucze z biurka. Prędko zbiegam po schodach, przechodzę przez obszerny salon i dopadam do drzwi, które szybko otwieram. Na dworze pada deszcz.

  Balet od zawsze mnie relaksował. Pamiętam, jak po raz pierwszy stanąłem na sali treningowej w tym śmiesznym stroju. Babcia mnie tam zaprowadziła.
  Moja ukochana babcia Atsuko. Jestem jej wdzięczny za wszystko, co dla mnie zrobiła. Nigdy nie zapomnę momentu, w którym mocno przytuliła zasmarkanego pięcioletniego mnie i powiedziała, że już nigdy więcej nie zapłaczę przez rodziców, bo mnie im nie odda. Dotrzymała słowa. Tak jakby. Oddała mnie dopiero po śmierci. Odeszła już prawie rok temu. Tęsknię za nią. Staram się robić wszystko tak, żeby móc myśleć, że byłaby ze mnie dumna.

  Miałem rację. Taniec bardzo mi pomógł. Czuję się już odrobinkę lepiej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz