~~~
BOHATEROWIE:


Takashi ( DADAROMA ):
Sayula ( Scapegoat ):
~~~
- Nienawidzę tej pieprzonej roboty... - mamroczę pod nosem, zeskrobując z podłogi kosmiczną ilość stwardniałych gum do żucia. - Brakuje jeszcze tylko, żeby ktoś się zesrał...
Jak na zawołanie tuż przed moją twarzą pojawia się goła wypięta dupa jakiegoś bachora.
- Co Ty, kurwa, robisz?! - krzyczę, prostując się.
- Ku-pe - sylabizuje drobny chłopiec, napinając się.
Ja pierdole, on na prawdę to robi... Ciężko wzdycham i odkładam szufelkę oraz nóż do tapet gdzieś na bok, po czym podchodzę do niego i podnoszę do góry. Niosę go jak najdalej, trzymając go daleko przed sobą, a on dosłownie sra w locie.
- Satoshi! - wydziera się jakiś facet stojący na drugim końcu sali z podniesioną wysoko ręką.
Gówniarz w moich rękach rzucając się jak glizda drze się na cały ryj:
- TAATOO! TAATOOO!
- Zamknij mordę! - mówiąc to, potrząsam nim mocno.
Mężczyzna podbiega do nas w miarę szybko i bierze ode mnie dzieciaka.
- To coś - tu wskazuję na chłopca - to Twoje? Przydałoby się temu trochę wychowania, bo jak jeszcze kiedyś mi coś takiego odwali to go utopię w nocniku z jego własnymi szczochami.
Ojciec gówniarza patrzy się na mnie przepraszająco, stawiając syna na podłodze.
- Podciągnij majtki i spodenki i niech ktoś Cię zaprowadzi do toalety, dobrze? - prosi go cichym i spokojnym głosem, po czym klepie go po pupie i dodaje: - No, idź.
Malec posłusznie odchodzi w dal, poprawiając przy tym swoją odzież.
- Bardzo za niego przepraszam... Takie epizody zdarzały się już wcześniej, ale nie potrafię go tego oduczyć... Moja mama też nie...
- To może matka niech się tym zajmie, bo od czegoś, do cholery, jest.
Zwiesił głowę, przygryzł wargę i na moment niepewnie podniósł wzrok.
- Satoshi wychowuje się bez matki. Podrzuciła mi go i zwiała do Szwecji z jakimś Hindusem.
- Uhm... Pan wybaczy... - mówiąc to, kłaniam mu się głęboko.
- Jaki znowu "pan"?.. Jestem Sayula.
Zauważam przed sobą jego wyciągniętą dłoń, więc przestaję się pochylać i również podaję mu dłoń, mówiąc:
- Takashi.
Spoglądam mu w oczy, które - tak swoją drogą - są niesamowicie piękne. Uważnie, być może wręcz natarczywie, oglądam jego twarz, a następnie ciało; wygląda wymoczkowato i trochę jak dziecko małpki kapucynki z Syryjczykiem, ale tak poza tym to całkiem niezły jest. Kątem oka zauważam soczyste rumieńce na jego policzkach, przez co wybucham śmiechem. Zabieram dłoń, a następnie na chwilę podnoszę ręce do góry w geście kapitulacji.
- Sorry, gościu. Odruch bezwarunkowy.
/PÓŁ ROKU PÓŹNIEJ/
- Ty mały sukinsynie... - mamroczę pod nosem, na widok wielkiego G na środku włochatego dywanu.
Nie mogę się doczekać, aż Sayula w końcu wróci z roboty i uwolni mnie od tych męczarni. Mimo, że wylali mnie z roboty dwa miesiące temu, dochodzę do wniosku, że popełniłem błąd, zgadzając się na kilkugodzinną opiekę nad mocno nadpobudliwym Satoshim. Ten dzieciak ma gorsze ADHD niż wiewiórka z "Czerwony Kapturek: Historia prawdziwa" po kawie.
- Albo zaraz przyjdziesz i posprzątasz, albo złapię Cię i wsadzę Ci ten uśmiechnięty ryj w Twoją dupną figurkę z brązu tak, że jeszcze za rok będziesz miał pamiątkę między jedynkami!
Bachor nadal jest poza zasięgiem mojego wzroku, a ja coraz szybciej tracę cierpliwość. Zaraz chyba wybuchnę... Nagle słyszę skrzypienie, a następnie krótki trzask dobiegające z korytarza. Z radością biegnę przybyszowi naprzeciw. Pomimo, że z kilometra można by zauważyć, że jest zmęczony, mocno łapię go za rękę i ciągnę do salonu.
- Patrz - mówię, wskazując na niezbyt przyjemnie pachnące dzieło jego pierworodnego. - Zesrał się.
Sayula wzdycha ciężko.
- Znowu...
Spoglądam w jego stronę, a on w moją. Widzę, że kątem oka zauważa, że nadal nie zabrałem ręki, więc odsuwam ją jak oparzony.
- Przepraszam... - burczę pod nosem. - To ja już... pójdę...
Kieruję się do wyjścia, lecz on przytrzymuje mnie za kaptur.
- Nic się nie stało. Jeśli chcesz... to możesz zostać...
- Ale Satoshi...
- Uhm... Czyli nie zauważyłeś, że zwiał do sąsiadki...
Uśmiecham się pod nosem. Co za podstępny dzieciak.
- W takim razie... czemu nie?..
Moim oczom ukazuje się przepiękny, uroczy uśmiech, przez który sztywnieje mi nie tylko serce. Łapię stojącego przy mnie mężczyznę za rękę i oplatam swoje palce wokół jego, patrząc się na niego jak zahipnotyzowany.
- Gdyby nie to gówno, wyrusiałbym Cię na dywanie.
- W sypialni mam fajny.
- Więc prowadź.
- Najpierw trzeba coś zrobić z dziełem mojego syna...
Jego słowa przywracają mnie do brutalnej rzeczywistości. Ale cóż, muszę przyznać, że gdyby nie "genialny" pomysł Satoshiego zapewne nigdy byśmy się do siebie nie zbliżyli. Może to najwyższy czas, żebym pogodził się z tym, że nasza znajomość zaczęła się od dupy strony?
~~~
Tak, tak, znów zmieniłam pseudonim.



T
OdpowiedzUsuńO
J
E
S
T
Z
U
E
!
Szczeźniesz za to w najniższym kręgu piekła! Już ja o to zadbam (ma się chody, a co xD)!
Przyznam szczerze, że teksty były bezbłędne, więc się uśmiałam, ale serio... to jest gorzej niż od dupy strony ^^'' Powinnaś to nazwać "Od strony gotowych efektów przemiany materii człowieka, które trzeba posprzątać z włochatego dywanu" (Kita-pon mistrzem wymyślania kilometrowych tytułów xD).
Włochaty dywan...
O dobry Jizo, miej nas w opiece... Kto to będzie sprzątał? O.o''
Osobiście to sama zatłukłabym bachora i byłoby po sprawie (tak, jestem zwolenniczką humanitarnych rozwiązań C:). Serio, to dziecko było paskudne... Cały ten shot był z jednej strony trochę obrzydliwy, a z drugiej zabawny. Niemniej dalej nie mogę przeboleć tego, że Sayula najpierw chciał sprzątać gówno, a potem uprawiać seks. Nosz cholera jasna, założę się, że Takashi dostałby wzwodu szybciej podczas zbierania grzybów czy wynoszenia śmieci niżby przy sprzątaniu LUDZKIEGO gówna z WŁOCHATEGO dywanu. Nie ma to jak być romantycznym T^T'' Na miejscu Takashiego to po usłyszeniu takich słów prędzej wyszłabym po prostu z mieszkania niżbym zdecydowała się zostać. Tym bardziej, że sprzątanie LUDZKIEGO gówna z WŁOCHATEGO dywanu powoduje u mnie raczej mdłości, torsje i żółć palącą mi przełyk niżby pobudzało w wiadomy sposób... ale cóż, każdy ma to, co lubi, nie xp Niektórzy lubią takie klimaty (/.-)''
~Kita-pon
Uśmiałam się niesamowicie przy czytaniu Twojego komentarza. Byłam pewna, że za to opowiadanie zostanę pojechana od góry do dołu, a tu - proszę, niespodzianka! Niemniej jednak nie jestem pewna jak mam to zrozumieć. xd
Usuń*kaszle* Co to kurwełę jest za dzieciak. Zamordowałabym takiego łyżeczką. Bardziej wkurzający niż sprzątanie......... mojego pokoju. Gash. Nieważne.
OdpowiedzUsuńW każdym bądź razie... następnym razem zostaw temat gówna w szufladzie, proszę. Bo... bo to jest zły temat na zawiązanie dwóch ludzi w związku x-x Rozumiesz chyba, o co chodzi x-x Gdyby nie to, byłoby zajebiaszczo x-x (trzy razy ta sama emotka, brawo Yune)
~Yune
Wybacz, taki koncept. XD
Usuń